Historia tego modelu zaczęła się podczas wizyty na osiedlowym "bazarku". Przechodząc obok jednego ze stoisk zauważyłem kilka książek, jakieś stare modele i wśród nich mocno pogniecione pudełko ICM. Zawartość była w porządku, a cena -15 zł (najtańsza opcja z innych źródeł to 35 zł). Mimo więc, że miałem już wykończone modele w wersji V i IX nie wahałem się wcale. Zwłaszcza, że podejście do niektórych samolotów mam podobne jak jeden ze znajomych modelarzy, który na pytanie: "Po co Ci kolejny Spitfire?", odpowiedział: "Ja obok Spitfire'a nie mogę przejść obojętnie". Następnie do zestawu dokupiłem kalkomanie firmy SP Decal, żywiczne koła oraz rury wydechowe firmy Ultracast. Do tego również formowaną próżniowo kabinkę Squadrona, zupełnie zresztą niepotrzebnie, ale o tym później. Koszty dodatków przekroczyły wielokrotnie cenę modelu, ale co tam! Dawno temu, planując budowę afrykańskiej "dziewiątki", zakupiłem żywiczne wnętrze kabiny firmy True Details. Ponieważ jednak zastosowałem kokpit Airesa, zestaw amerykański, dużo zresztą gorszy, pozostał niewykorzystany. Oba moje poprzednie Spitfire'y mają otwarte kabiny, tym razem postanowiłem wykonać ją w wersji zamkniętej i pokazać sylwetkę samolotu z obniżonym grzbietem.
No comments:
Post a Comment